niedziela, 22 listopada 2015

Kontrowersyjne tematy #0

Lubię, a właściwie kocham dyskutować, chcę więc stworzyć serię, która pozwoli mi się wygadać w jakiś sposób. Tematy kontrowersyjne jak sama nazwa wskazuje mają budzić dyskusje i spory. Wydaje mi się, że potrafię rozmawiać podając dobre argumenty, które są przemyślane i prawdziwe, lubię mieć swoje zdanie. Dużo czytam, dowiaduje się z różnych źródeł ciekawych rzeczy na tematy, które mnie interesują, ale też na takie które pomogą mi rozwinąć rozmowę z każdą osobą, nie zależnie czym się interesuje i kim jest. Jestem odpowiednią osobą do dyskusji. Rozmawiam nie po to, żeby się kłócić i narzucać swoje zdanie, ale po to aby dowiedzieć się więcej, aby swoje zdanie potwierdzić, a czasami nawet zmienić i przyznać rację drugiej osobie. Nie bez powodu mój chłopak jest moim chłopakiem, a moje przyjaciółki moimi przyjaciółkami, są to osoby inteligentne, uparte i potrafiące rozmawiać na wszystkie tematy jak ja. Staram wyrobić sobie zdanie na każdy temat, chociaż powierzchownie to raczej działam w różnych dziedzinach. Koniec o mnie. Teraz o serii. Będą w niej poruszane tematy takie jak eutanazja, aborcja, prawda że kontrowersyjne? Chciałabym rozwiewać mity i potwierdzać fakty, docierać do ludzi kompetentnych i udzielać Wam, czytelnikom, odpowiedzi na ważne pytania, które w każdym momencie możecie mi zadawać. Długo zabierałam się za tą serię, długo przygotowywałam. Mam nadzieje, szybko się nie skończy i pomoże mi dotrzeć do dużego grona ludzi. Pozdrawiam AS.

Jak zacząć?

Może będziemy biegać? Zapytała w kwietniu moja koleżanka. W sumie dlaczego nie :) I tak zaczęła się moja przemiana. Moje początki były trudne, wiadomo prawie zero kondycji. Najważniejsze jest ruszyć się z miejsca, nie wymyślać sobie wymówek. Dziennie biegałam ok.2 km. Na początku biegłam dopóki mogłam, przechodziłam w szybki trucht i znowu biegłam. Pewnego dnia powiedziałam biegnę cały czas i tak też się stało. Ważne jest postanowienie, nie ważne że boli, biegłam nawet gdy miałam kolkę, dopóki ból nie był nie do wytrzymania postanowiłam się nie zatrzymywać. Później dołożyłam ćwiczenia, sama ustaliłam sobie treningi. W ciągu wakacji schudłam 7 kg. Teraz trochę zaniedbałam bieganie, ale nie treningi. Gdy mi się nie chce, mówię sobie: pamiętasz, jak się czujesz po dobiegnięciu do celu, albo kończąc ostatnie ćwiczenie? Czujesz się szczęśliwa, więc rusz dupe! Ważne jest mieć motywację. Ja mam ich kilka: moje zdrowie, chęć posiadania świetnego ciała, no i oczywiście mój chłopak, który też ćwiczy, skoro on potrafił się zmienić to dlaczego ja nie dam rady? Będąc w gimnazjum chodziłam na basen 2-3 razy w tygodniu i w ciągu 5 tygodni schudłam 10 kg, później jednak to wróciło, gdy przerwałam basen. Ale można schudnąć? Można! Trzeba tylko chcieć. I nawet można jeść co się lubi, oczywiście z umiarem. Musiałam nauczyć się jeść śniadania i pić bardzo dużo wody. Chciałabym wrócić na basen, ale ciężko było by z powrotami do domu. Muszę przyznać jestem leniem strasznym, ale był czas, że dziennie wstając rano czekałam na wieczór, żeby móc pobiegać. Paradoksalnie dzięki ćwiczeniom człowiek ma więcej energii. Dwa kilometry to mało, ale dla mnie to zawsze 2 kilometry bliżej celu. Każdy może zacząć, ale wygra ten, który dojdzie do celu. Pomyślcie o swoim zdrowiu. Zrobienie jednego dnia 10 przysiadów, a następnego 15 daje poczucie, że cel jest bliższy.  Nie musimy od razu zaczynać dziennie od miliona przysiadów i brzuszków. Powoli, najważniejsze aby dziennie zrobić chociaż krótki trening z mała ilością powtórzeń, a kolejnego dnia zrobić 5 powtórzeń więcej. Tak dojść do 40 powtórzeń, które wykonujemy bez problemu i wdrożyć trening składający się z 3-4 serii po 25-30 powtórzeń, mówię tu o przysiadach, ale każde inne ćwiczenie, można zacząć wykonywać opierając się na tej metodzie małych kroczków. W razie jakichkolwiek pytań jestem do dyspozycji, zadawać można je w komentarzach, w wiadomościach na gmail'u. Nie jestem ekspertem, ale mówię na podstawie moich doświadczeń. Nie każdemu pomóże mój sposób, warto jest się przebadać zanim zacznie się treningi. Ja mogę pomóc dając motywację, pokazując, że skoro mi się udało to dlaczego Tobie ma się nie udać? Nie ważne kiedy zaczniemy:  czy to będzie poniedzialek czy 1 stycznia, nie potrzebujemy nawet sprzętu do treningów w domu. Ważne, aby treningi rozpocząć jak najszybciej! Trzymam kciuki za wszystkich, którzy chcą się zmieniać. Pozdrawiam AS.

czwartek, 29 października 2015

Przemyślenia #8 - Miłość

Jak to jest z tą miłością? Ma ona jakąś definicje? Szczerze? Jestem szalenie zakochana i nie potrafię tego wyjaśnić w racjonalny sposób. To po prostu jest, uczucie..siedzi w nas i ciągnie nas do drugiej osoby, nie ważne czy uczucie jest odwzajemniane czy nie. Oczywiście odwzajemniane działa na nas mocniej, jesteśmy szczęśliwsi. Często uświadamiamy sobie, że kochamy daną osobę, gdy ją stracimy..czasami jest już za późno, ale nie zawsze. Będąc sam na sam człowiek dochodzi do wniosku, że podczas ciszy, czy też skrajniej - podczas kłótni, notabene ludzie kłócą się kiedy im na sobie zależy w innym przypadku było by im wszystko obojętne, ale wracając człowiek był w takich sytuacjach szczęśliwy w głębi duszy, bo miał poczucie, że jest osoba przy której jego serce bije szybciej, życie ma sens, ma motywację do zmian samego siebie i wie, że przy tej właśnie osobie jest bezpieczny i szczęśliwy mimo wszelkich przeciwności losu. Czy to uczucie jest definicją miłości? Niestety nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania :) Mogę tylko opisać własne doświadczenia i może pomogę w ten sposób komuś uporządkować swoje myśli i podjąć decyzje: Tak! To właśnie z tą osobą chce być, to tą osobę kocham! Myślcie, za nim będzie za późno.
A będąc w temacie miłości..zauważyłam, że słowa "kocham C" tracą na wartości. Kiedyś były przeznaczone tylko dla osób na prawdę dla nas ważnych. A teraz? Teraz koleżanki, przyjaciółki, czy młode pary wypowiadają je bez jakiegokolwiek zastanowienia, czy więc te słowa mają teraz jakieś znaczenie? Czy można ufać komuś kto wyzna nam takie uczucie? Dla nie których to normalne, a dla innych znaczy bardzo wiele. Uważajcie, aby kogoś nie zranić! Nie rzucajcie takich słów na wiatr. Mam nadzieję, że są jeszcze osoby na świecie, dla których te słowa mają wielkie znaczenie i są kierowane tylko do osób wartych wyznania: kocham Cię. Kiedy ja je słyszę od razu się uśmiecham, a trudny dzień zamienia się w błogostan. :D KOCHAJCIE SIĘ! Pozdrawiam AS.

środa, 21 października 2015

Ból mózgu!

Boli Was czasem głowa? Na pewno :) A bolał Was kiedyś mózg? Jak może boleć mózg? Otóż, nie boli on w sposób odczuwalny fizycznie, ale psychicznie. W tym rodzaju bólu nie pomoże tabletka, tylko drugi człowiek. Ja ostatnio miałam taką sytuacje, wszystko zaczęło mnie przytłaczać, czułam się jakby mózg miał mi wybuchnąć, aż w końcu przez ten natłok myśli, postanowił się wyłączyć. Kilka dni żyłam schematami: szkoła, dom, szkoła dom..nie myślałam, nie śmiałam się jak kiedyś, ludzie mnie nie poznawali. Ale wyszłam z tego, taką moją tabletką na ból mózgu okazał się drugi człowiek, który powiedział w twarz ogarnij się dziewczyno, nie poznaje Cię, weź się w garść. No i posłuchałam, poukładałam sobie wszystko w głowie i wróciło moje dawne myślenie: głowa do góry, życie nie będzie czekało aż skończymy się użalać nad tym co się stało, ono biegnie dalej. Więc taki apel, jeśli zdarzy się chwila załamki, dajmy sobie pomóc, dajmy szansę innym wykazać się jako przyjaciele! Tabletką na ból mózgu jest drugi człowiek! Pozdrawiam AS.

sobota, 17 października 2015

Przemyślenia #7 - Śmierć

Boicie się śmierci? Bo ja nie. Czemu mam się bać czegoś naturalnego i nieuniknionego? Bardziej boję się, że zostawie moich bliskich, że będą płakać przeze mnie, że nie zrealizuje moich planów, że nie zdąże być szczęśliwa. Nie ważne co jest po śmierci, przecież i tak każdy z nas musi tego doświadczyć. Strach niczego nie zmieni, lepiej jest cieszyć się aktualną chwilą. Doceniajmy życie, wbrew pozorom ono mija bardzo szybko, nawet się nie spodziewamy, a dobiegnie końca. Za późno będziemy się zastanawiać dlaczego nie zrobiliśmy tego czy tamtego. Popełnimy błąd? Trudno, stało się czasu nie cofniemy, trzeba wstać i iść dalej. Lepiej jest łapać szczęście, cieszyć się i żałować, że coś się zrobiło niż że nawet nie sprobowaliśmy. Dostrzegajmy plusy każdej decyzji, każda nas buduje, kreuje nasz charakter, czasami diametralnie zmienia nasze życie, ale może po czasie okazać się, że na lepsze! Żyjcie na 100%! Nie gońcie za pieniędzmi, one szczęścia nie dają, fakt trochę polepszają warunki życia, ale nie są najważniejsze, najważniejsi są ludzie dookoła nas. Z pieniędzmi nie porozmiawiamy, one nas pocieszą tylko na krótką chwile. Doceniajcie wszystko co dostajecie od życia, patrzcie na plusy, a wszystko będzie dobrze. To co teraz powiem wyda się kontrowersyjne, ale w jakiś sposób trzeba docenić tragedie życiowe, które załamują, ale od nas zależy czy się pozbieramy i czy dostrzeżemy że dzięki nim jesteśmy silniejsi! W takich chwilach poznajemy osoby, którym na nas zależy, wtedy najważniejsza jest szczera rozmowa, ale o tym innym razem. Tymczasem uśmiechnijcie się i głowa do góry. Wszystko się ułoży. Jestem zdania, że wszystko co się dzieje, dzieje się po coś, trzeba tylko właśnie zadać sobie pytanie: co to zmieniło we mnie, w jaki sposob mi to pomoże kiedyś. Cieszcie się, że jeszcze możecie żyć, że jeszcze macie szansę, bo niektórzy się poddali i chodź żyją, są martwi! Pozdrawiam AS.

sobota, 26 września 2015

Przemyślenia #6 - Doświadczenia kreują!

Przepraszam, że dawno nie pisałam, ale szkoła, choroba i lenistwo nie pomagają w myśleniu nad postem, a nie chciałam wstawiać czegoś beznadziejnego. Dostałam natchnienia, stwierdziłam, jeśli teraz nie napisze, to chyba nigdy się za to nie zabiorę, jak było z milionami innych pomysłów na posty, więc zaczynajmy!
W pierwszej klasie technikum nauczycielka chemii pokazując klasie zdjęcia najobrzydliwiej wyglądających potraw świata powiedziała: "nie mówcie fuj jeśli jeszcze tego nie próbowaliście". Dla mnie ma to sens nie tylko jeśli chodzi o potrawy, których widok doprowadza do mdłości, ale także jeśli mamy coś ocenić, czymkolwiek to jest. Dlaczego ludzie głoszą zdanie na temat, który jest im obcy? To, że mamy wiedzę na jakiś temat to tylko połowa tego co powinniśmy wiedzieć jeśli chcemy się wypowiedzieć. Skomplikowane? Zaraz postaram się wszystko wyjaśnić :). Ja starając się dać opinie na jakiś temat zwykle próbuje nie tylko zdobyć wiedzę teoretyczną, ale także praktyczną, jeśli jest tego możliwość. Dam przykład: jestem przeciwnikiem palenia nr 1! Nie dlatego, że ludzie mówią jakie to szkodliwe, aczkolwiek to też jest argument za tym, żeby nie palić. Jednak najważniejszym momentem takiego pełnego utwierdzania się w przekonaniu, że papierosy dla mnie nie koniecznie muszą istnieć, był moment próby. Tak, zapaliłam, tak spróbowałam i TAK nie chcę palić i wiem dlaczego. Uświadomiłam sobie, że faktycznie ludzie mogą palić aby się odstresować, poczuć się lepiej, ale wbrew temu co mówią palacze jakoś nie poczułam takiego "WOW" paląc, a pomyślałam raczej: i to właśnie na takie coś ludzie wydają tyle pieniędzy? Tak ukształtowała się moja opinia na temat papierosów: szkoda pieniędzy, zdrowia i czasu poświęconego tak na prawdę na to, żeby nic z tego nie mieć. To samo jest z alkoholem spróbowałam i wiem, że nie chce pić. W tym poście nie chodzi o to, aby zachęcać ludzi do wpadania w nałogi, to były tylko przykłady, które wpadły mi do głowy, ale o to, żeby nie wypowiadać się jeśli się nie wie, jeśli się nie doświadczyło. Denerwuje mnie, gdy ludzie dowiadujący się o tym, że nie mam taty mowią: współczuje ci. Jeśli ktoś to przeżył to jak najbardziej może tak powiedzieć, ale ktoś kto ma dwoje rodziców, dziadków, babcie...nie, ktoś kto nie doświadczył nie wie jak jak czuję się ta druga osoba, a może jej jest dobrze jak jest, pogodziła się z życiem i nie uważa, żeby trzeba było jej współczuć? Cały mój blog opiera się na przeżyciach i doświadczeniach, wiem o czym piszę, dużo myślę nad każdym słowem, staram się wyrażać tylko moją opinię do której mam prawo równocześnie starając się nikogo nie obrazić. Tak zwane : "nie wiem więc się wypowiem" u mnie raczej nie ma prawa bytu. Lubię poznawać opinię innych ludzi na dany temat, bo na tym także mogę kształtować swoje zdanie. Dlatego cieszą mnie komentarze. Wpadł mi teraz do głowy przykład, który powinnam podać na samym początku! Przecież blog też był próbą, założyłam go, więc mogę się wypowiedzieć na temat prowadzenia, czy to bloga czy kanału na Youtub'ie, bo sama na własnej skórze wiem ile potrzeba czasu poświęcić, żeby napisać kilka słów. Tak więc jeśli chcecie dyskutować najpierw zaczerpnijcie trochę wiedzy. Ja kocham dyskutować na wszelakie tematy, więc jeśli mam o czymś napisać, dać swoje zdanie...piszcie komentarze, dla was to kilka słów dla mnie to tydzień rozmyślań. Pozdrawiam, trzymajcie się cieplutko! AS.

sobota, 29 sierpnia 2015

Wow :D

Wchodze sobie wieczorem na bloga, a tam ponad 1000 wyświetleń :D Miała być niespodzianka za to, więc jest... zapraszam do oglądania mojego pierwszego filmiku na YT! https://youtu.be/eXnLiX1LIGk Nie mam gdzie obrabiać fimów, postaram się znaleść sposób i wtedy filmów będzie dużo więcej. Nagrywałam tabletem na szczęście dźwięk się udał. :) Zapraszam na instagrama. Pozdrawiam AS.

piątek, 28 sierpnia 2015

Przemyślenia #5 - Bliscy

Byłam na spacerze z psem..znowu :) Poszliśmy na cmentarz, wracając odwróciłam się, słońce już zaszło, dojrzałam w oddali migające światła. Były to palące się znicze..zaczęłam myśleć. Znicze symbolizowały pamieć o bliskich, było je widać chodź się oddalałam. Ludzie pamiętają o zmarłych chociaż czas mija. Ma to odzwierciedlenie w życiu codziennym - powinniśmy myśleć o bliskich nie ważne czy jesteśmy przy nich czy daleko od domu. Jestem przekonania, że przeszłości nie da się zmienić i nie warto patrzeć w tył, ale po tej sytuacji zrozumiałam, że czasami musimy się odwrócić, wspomnieć miłe chwile z bliskimi. Zadzwonić, napisać, po oglądać zdjęcia, to może poprawić humor. Dzieci wyprowadzając się często tracą dobry kontakt z rodzicami, rzadziej się widują, rozmawiają, myślą o sobie nawzajem, zapominają. Nie ważne jaką drogę przeszliśmy, ile kilometrów pokonaliśmy odwróćmy się, zobaczymy te migocące światełka, co zmusi nas do refleksji i zmiany, czasami pomoże podjąć decyzje. Ja po tym spacerze zmieniłam trochę myślenie, żadnymi słowami nie opisze tego co czuje się w takim momencie, ale jeśli będziecie mieli okazję to odwróćcie głowę i myślcie! Pozdrawiam AS.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Meet Up 2015!!

Wrocław, 22.08.2015
Pobudka o 7:00, pociąg do Wrocławia - 8:23, po co? A no po to, żeby spotkać ludzi, którzy inspirują, pokazują, że można łączyć przyjemne z pożytecznym i czerpać z tego radość.
Przyjechaliśmy do Wrocławia i o ogromie Meet Up, można było przekonać się już po wejściu do autobusu, który miał nas zawieść do Hali Stulecia. Ludzi, dzieciaków, fanów, widzów.. było tyle, że drzwi autobusu nie chciały się zamknąć. Dojechaliśmy, kolejka przed drzwiami ciągnęła się na jakieś 200 metrów, ale poszliśmy bokiem kolejki przed drzwi hali i weszliśmy jako jedni z pierwszych, co było totalnie dziwnie patrząc jak długa jest kolejka :D Meetapowiczów powitał Jankes i zaczęła się zabawa, zbieranie autografów robienie zdjęć, zbieranie siniaków w tłumie ściskającym ci żebra.. taaa mam kilka :) Podczas swojego show ReZi powiedział, że w swoim sklepie będzie rozdawał autografy...nic więcej nie dał rady powiedzieć, bo jak przekrzyczeć tysiące nóg biegnących w kierunku sklepu. Ja wcześniej stałam, pijąc puszke Coli rozdawanej za darmo (kolejny plus), gdy nagle słysze pisk, odwracam się a za mną Rezi z ochroniarzem, szybko schował się w swoim sklepie, a ja stałam jak wryta i nie wiedziałam jak mogłam go wcześniej nie zauważyć. Wielu ludzi pytało mnie po co ty tam jedziesz? Po co Ci autograf. Dla mnie Ci ludzie są inspiracja, nie jestem fanką, która biega za youtuberem i błaga o autograf, NIE, dla mnie ważniejsza byłaby zwykła rozmowa, dzięki której wiedziałabym jak zacząć, czego unikać co robić, by nagrywać takie filmiki jak oni. A właśnie udało mi się nagrać parę filmików czekając na pociąg powrotny oraz filmik z challengem, który po zmontowaniu będzie pierwszym na moim kanale na YouTube.
Impreze uważam za jak najbardziej udaną, wracając do domu miałam chrypkę, spotkałam kilka fajnych osób, pozbierałam autografy, porobiłam zdjęcia itd. Za rok prawdopodobnie też pojadę i wiem, że będe się dobrze bawić. Pogoda dopisała, dopiero po południu, gdy czekaliśmy na pociąg powrotny zaczął padać deszcz i trochę zmieniło mi to humor, ale dałam rade. :D
Na Meet Up'e była premiera piosenki Multiego "Nie wiem", którą gorąco polecam, bo wpada w ucho. Zapraszam na mojego instagrama (klik), są tam zdjęcia z imprezy oraz filmiki. Wrzucam dużo zdjęć z mojego codziennego życia także zapraszam też to followania mnie i polubień. Do następnego, pozdrawiam AS. :D

sobota, 22 sierpnia 2015

Przemyślenia #4 - Pozytywna energia!

Wróciłam do domu padnięta, ale mówie: "a co mi tam napisze na bloga". Dawno nie wstawiałam postów bo było za gorąco, żeby myśleć, miałam kilka wyjazdów i w ogóle przez wakacje mózg się rozleniwia :D Dzisiaj byłam na Meet Up, ale o tym wstawie długiego posta już wkrótce. Skoro nie chcę pisać o MU to o czym? Wracając z Wrocławia w pociągu spotkałam mega pozytywną, zarażającą energią dziewczynę. Ja, po całym dniu stania w kolejkach po autografy, chodzenia, nagrywania nie miałam ochoty na nic w dodatku zepsuła się pogoda, rozpadało się i nie mogłam nawet pozwiedzać miasta, wchodzę do pociągu i spotykam taką osobę! Chcąc nie chcąc od raz poprawił mi się humor. Ludzie, proszę Was bądźcie radośni, nie wstydźcie się, śmiejcie się przy ludziach, zarażajcie ich dobrą energią! To na pewno poprawi im humor, a wy będziecie mieć satysfakcję, że pomogliście komuś chociaż w małym stopniu. A dziewczynę, którą spotkałam serdecznie pozdrawiam i dziękuje za poprawienie humoru i zainspirowanie mnie :D Pozdrawiam AS.
PS.: Zdjęcia z MU są na moim instagramie: ania.szopa , będzie też parę filmików na YT, linki oczywiście podam, ale na to będzie trzeba poczekać przynajmniej do września niestety :)

sobota, 1 sierpnia 2015

Niesamowite uczucie!

Dzisiaj postanowiłam pójść z moim psem nad staw, nie daleko mojego domu, żeby się ochłodził i pobiegał za patykiem. Gdy wracaliśmy zamknęłam oczy...niesamowite! Nic się nie widzi, ale czuje się wszystko co nas otacza, słyszy się najmniejszy dźwięk. Słychać trawę kołysaną przez wiatr, piasek i kamyki pod nogami, owady, oddech psa. Polecam każdemu taką minutę zapomnienia, wsłuchania się w świat. Na prawdę bardzo łatwo można się w ten sposób odprężyć.. tak mnie to zafascynowało, że znalazłam chwilę, żeby od razu to opisać, jak to się mówi "na gorąco", żeby niczego nie zapomnieć, żeby móc w jakimś stopniu oddać to uczucie, przekazać co w tamtym momencie czułam. Gdy otworzyłam oczy nic nie było takie samo, nie słyszałam traw, owady nie były tak głośne...Myślę, że w życiu jest podobnie, ciągle gdzieś śpieszymy, nie zauważamy ile rzeczy nas omija, jak wiele tracimy idąc do celu, warto się zatrzymać, odpocząć, pomedytować, wsłuchać w otoczenie, dostrzegać szczegóły, które na co dzień przemykają obok niezauważone. Pozdrawiam AS.
PS.: Na 1000 wyświetleń mam pomysł na posta, więc udostępniajcie, polecajcie, komentujcie (to też jest ważne) mojego bloga, a post ukaże się wcześniej. :D


niedziela, 26 lipca 2015

Czym dla mnie jest fotografia?

Fotografia zawsze mnie interesowała, chociaż nie mam sprzętu, bo aparaty są drogie to robię zdjęcia czymkolwiek mogę i czasami udaje mi się uzyskać zadowalający efekt. Przyjaciółka (pozdrawiam Cię Sztillu :D) powiedziała mi kiedyś, że wszystko widzę w zdjęciech, wszystko bym fotografowała :). Planuję na 18-tkę kupić aparat i robić zdjęcia profesjonalnie, myślę też o studium fototechnika. Dlaczego tak mi się to podoba? Nie mam pojęcia :D Gdy mam okazję pstryknąć kilka fotek to robię to od razu. Lubię dokumentować w ten sposób moje życie. Ostatnio wykorzystuję do tego tablet, jakość może nie jest fantastyczna, ale jak na razie może być. Mam wiele pomysłów na sesje, gdy będę miała aparat mam nadzieje, że znajdą się modele i wykonam zamierzone pomysły na zdjęcia. Czasami jest tak, że ma się świetny pomysł, ale efekt nie zadowala, nie poddaję się i próbuję dalej. Używam czasami programów do obróbki, pomaga to uzyskać super zdjęcie. Podobają mi się fotografie B&W oraz efekt starej kliszy. Wolę fotografować naturę, bo z ludźmi czasami ciężko się pracuje :) Ale nie mówię, że nie potrafię :D Fotografia to jedna z moich pasji, mam nadzieję, że marzenia i plany z nią związane kiedyś się spełnią i życzę tego każdej osobie z pasją. Pozdrawiam AS.

sobota, 18 lipca 2015

Przemyślenia #3 - Strach

"Strach ma wielkie oczy", "Strach to tylko wytwór naszej wyobraźni". Ileż prawdy jest w tych stwierdzeniach. Jedyną barierą przed działaniem dla wielu osób jest strach. Nie mówię tu o strachu przed pająkami, myszami czy potworami spod łóżka, tylko przed klęską. Tyle rzeczy moglibyśmy zrobić gdyby strach nas nie powstrzymywał, prawda? Boję się podejść do kogoś i zagadać, bo pewnie i tak mnie oleje.. sama tak mam, jestem strasznie nieśmiała w stosunku do nowych osób, ale gdy już kogoś poznam to nie mam oporów. Staram się nie bać nowych rzeczy, osób, sytuacji. Czasami, gdy wiem, że ma się wydarzyć coś nowego w moim życiu to nie umiem spać. Gdy jechałam do Poznania na targi, do Warszawy na projekt, a nawet przed wyjazdem do siostry na wakacje, nie potrafiłam spać, była to ekscytacja? Po części pewnie tak, ale bałam się, że coś pójdzie nie tak, bałam się nowych nieznanych mi ludzi. Dzięki jednej osobie, która powiedziała mi, że trzeba iść na pierwszy ogień, nie myśleć tylko działać, to myślenie nas powstrzymuje przed działaniem, bo wyobrażamy sobie różne scenariusze.. dzięki tej osobie staram się zmienić, nie myślę dużo o konsekwencjach tylko działam! Czemu potem mam żałować, że nie spróbowałam? Wolę spróbować a nuż mi się uda, a jeśli nie to przynajmniej wiem, że próbowałam. Oczywiście nie dotyczy to każdej decyzji, bo jeśli np. chcecie się przeprowadzić to lepiej przemyślcie wszystko wcześniej i bardzo dokładnie :D. Nie zgadniecie kto nauczył mnie takiego myślenia, moja nauczycielka geografii! Tak, nauczyciele nie są tacy źli :D. Więc jeśli następnym razem będziecie się zastanawiać czy warto? Uwierzcie mi na słowo, WARTO! "Nie pozwól by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry." Pozdrawiam AS.

poniedziałek, 13 lipca 2015

Błagam!

Niedawno jak wczoraj pisałam o tolerancji i akceptacji..i BUM! Temat z dzisiaj! Chłopak zrobił sobie skaryfikacje na wzór swojego idola (każdy wie o kogo chodzi mam nadzieję) i posypała się fala obraźliwych tekstów...ludzie błagam! Dajcie żyć. Okej może nie była to najlepsza jego decyzja, ale czasu nie wrócicie, to on będzie musiał z tym żyć. Co to zmieni, że go obrazicie? Podjął decyzję jaką podjął, jeśli tego nie akceptujecie to sami sobie nie zrobicie skaryfikacji, ale chyba można go tolerować, prawda? To, że się oszpecił wpłynęło jakoś na was, zrobił wam krzywdę? Bo mi się wydaje, że nie. Jeśli wam się nie podoba to nie patrzcie, proste! Obrażanie go nic nie zmieni, a jeśli musicie się przez tą sytuację wyżyć na kimś, polecam poduszkę! I uprzedzając, nie jest to żaden z moich znajomych, tą sytuacje znam tylko i wyłącznie dzięki naszemu kochanemu internetowi. Pozdrawiam AS.

sobota, 11 lipca 2015

Każdy może być kim chce, ja to toleruje!

Zanim zacznę, chcę podkreślić, że wszystko co powiem jest moja indywidualna opinią. Można się z nią tym zgadzać lub nie, nikogo do tego nie zmuszam. Między innymi właśnie o odmiennych opiniach będzie ten wpis. Nie przedłużając.. zaczynajmy!
Chcę powiedzieć o szacunku, tolerancji i akceptacji. Dla niektórych słowa jednoznaczne, dla mnie każde z tych słów ma trochę inne znaczenie. Według mnie można, a nawet powinno się kogoś tolerować, szanować, nie koniecznie akceptować. Dobrze jest tolerować, szacunek idzie z tym w parze. Akceptacja jest czymś innym, akceptować znaczy twierdzić ze cos powinno być takie jakie jest, konkretne zachowania ludzi powinny być rozpowszechniane, powinniśmy się ich uczyć, bo akceptując je uważamy ze są dobre, są do przyjęcia. Więc można kogoś tolerować, nie akceptując. Ja mam tak często, po prostu nie zgadzam się z jego np. zachowaniem, poglądami, czyli ich nie akceptuje, ale je toleruje bo każdy jest inny, może mieć odmiennie zdanie i o to chodzi, powinno się mieć własną opinie i jej się trzymać, zdobywać poparcie, ale jeśli cos jest złe, to nie należy tego akceptować, bo będzie się to szerzyło. Według mnie szanować powinno się każdego, każdy ma prawo do swojego wyglądu, wiary i różnych innych rzeczy. Nawiązując tu do zmiany awatarów na FB na tęczowe, jeśli ktoś wie co robi, zgadza się z tym, to proszę bardzo, ja to toleruje nie muszę tego akceptować, szanuje opinię ludzi zmieniających awatary. Mam nadzieje wyjaśniłam różnicę miedzy szacunkiem, tolerancja a akceptacja. Szacunek i tolerancja jak najbardziej tak dla każdego, akceptacja juz nie koniecznie. Piszcie co o tym myślicie, oceniajcie wpisy. Pozdrawiam AS.

sobota, 4 lipca 2015

Podsumowanie #1

Mam zamiar robić na blogu comiesięczne podsumowanie. Gdzie byłam, co mi się podobało, moje piosenki miesiąca, filmy, wydarzenia, co mi do głowy przyjdzie. Jest już 4 lipca, zaczęły się wakacje, czas leci szybko a ja jeszcze nie podsumowałam czerwca. Zanim przejdę do czerwca wspomnę o maju, ponieważ bloga założyłam właśnie 30 maja. Było to dla mnie dosyć ważne wydarzenie. Nie przedłużając zaczynajmy! :D

I. Wydarzenia:

6-7 czerwca - Dni Ziemi Strzeleckiej 
Co roku w mieście nie daleko mojej wsi odbywają się Dni Ziemi. W ciągu dwóch dni można pobawić się przy muzyce starych i nowych zespołów. W tym roku miałam okazję być na koncercie Strachów na Lachy, (bardzo lubię ich piosenki) oraz Golec uOrkiestry. Na prawdę można było się super pobawić, potańczyć, pośpiewać. Na tej imprezie jestem co roku, ale pierwszy raz tak mi się podobało. Na zakończenie, jak co roku, odbył się pokaz sztucznych ogni.

13-14 czerwca - wyjazd do Warszawy
Opis tego wydarzenia macie tutaj ---> Warszawa!

20 czerwca - Polska Noc Kabaretowa Kielce 2015
Z chłopakiem miałam okazję być na Polskiej Nocy Kabaretowej. Polecam! Bilety kupiliśmy już w marcu,  mieliśmy wyznaczony sektor z nienumerowanymi miejscami, przyjechaliśmy godzinę wcześniej, a już ledwo znaleźliśmy miejsce! Pierwszy raz byłam na kabaretach na żywo i nie żałuje, pogoda trochę nie dopisała wieczorem padało, w nocy było zimno, ale nigdy tak się nie pośmiałam. Występ Paranienormalnych...nic dodać, nic ująć, po prostu świetny, improwizacja kabaretu Skeczów Męczących - MISTRZOSTWO! :D Jeśli będę miała szansę pojadę jeszcze nie raz.

26 czerwca - wakacje!
Tego opisywać chyba nie trzeba :D Szaleństwo, upał i wreszcie wolne :) Jak widać już przed wakacjami miałam dużo okazji do zabawy, każdy weekend zajęty, 3 razy spaliłam już sobie plecy, a teraz nie miałam nawet czasu napisać na bloga.

2 lipca - 22,5 km rowerem w godzinę
8:50 rano biorę rower i jadę. Postawiłam, że pojadę do siostry na wakacje rowerem! Dotarłam równo o 10:00. Raz i nigdy więcej :D Fizycznie prawdopodobnie dałabym radę wrócić do domu, ale psychicznie nie lubię już mojego roweru :) 3 lipca w piątek miałam tylko pojechać do sklepu 2 km około, gdy wróciłam zadałam siostrze tylko jedno pytanie "Jak ja to wczoraj zrobiłam?" :D Prawdopodobnie do domu mnie odwiozą samochodem, bo jak na razie na rower nie zamierzam wsiadać. :D A tak na poważnie, 22,5 km to nie tak dużo, ale teren jest strasznie górzysty, nie ma się gdzie rozpędzić przed górą i nie było tak łatwo jechać, może gdybym wolniej jechała to było by mi łatwiej.

II. Muzyka (z linkami do piosenek) :

The Pretender - "Foo Fighters"
- Sarsa - "Naucz mnie"
- Alexandra Stan - "Vanilia Chocolat"
- Arctic Monkeys - "Do I Wanna Know?"
Dj Samuel Kimko - "Toca Loca"

Piosenki są i nowe i stare, ale przeze mnie dopiero co odkryte. Podobają mi się czasami tylko refreny, albo melodia, ale są godne polecenia, aby łatwiej było je znaleźć podałam od razu linki do YouTube. :D

III. Filmy:

- "Chłopak z sąsiedztwa" (film)
Opis i recenzję filmu znajdziecie w linku. Ja lubię takie filmy, jest wątek miłosny, walki i przemocy. Szczerze mogę powiedzieć, że rzadko film mnie tak wciągnie, oczywiście każdy inny ma gust. 

IV. Książki:

- "Zapasy z życiem" -
Książka na pewno nie dla każdego. Jest to psychologiczna książka mojego ukochanego autora. Krótka, ale wymaga dużego poświęcenia, skupienia i wyrozumiałości od czytającego.
- "Historie miłosne" -

środa, 24 czerwca 2015

Warszawa!

Dzięki projektowi "Nasz świat" organizowanemu przez Fundację Bronisława Geremka miałam okazję być dwa razy w Warszawie na zjazdach, na których spotykało się dziewięć zespołów z całej Polski. Oprócz zjazdów było także 10 spotkań online. Zadaniem projektu była edukacja młodzieży w zakresie globalizacji. W Warszawie były ze mną dwie koleżanki z klasy, aby dostać się na projekt należało wypełnić ankietę. Gdy dowiedziałyśmy się, że udało się i jedziemy do Warszawy...! WOW :D Bardzo się cieszyłyśmy. W czasie trwania projektu musiałyśmy włożyć dużo pracy i czasu, żeby poznać zagadnienia związane z globalizacją, globalnym południem i północą, produktami Fair Trade itd. Nauczyłyśmy się, jak wiele znaczy dla nas drugi człowiek z którym nigdy nie będziemy mieć kontaktu, zaczęłyśmy doceniać to co mamy, bo wreszcie ktoś uświadomił nas co jest po drugiej stronie medalu. Wydaję mi się, że przez te 10 miesięcy trwania projektu nie tylko nauczyłyśmy się suchych regułek jak w szkole, ale dowiedziałyśmy się że możemy, a nawet powinnyśmy wyrazić własne zdanie na wiele tematów, nasze słowo może wiele. Poznałyśmy inne metody nauczania. Wykłady prowadził dr. Robert Łuczak (doktor nauk o Ziemi w zakresie geografii, socjologiem, stypendysta Fundacji Fulbrighta, Centre for Social Studies oraz Komisji Europejskiej i ekspert Global Development Research Group). Naszą opiekunką była pani z geografii, która pozwoliła nam przeprowadzić lekcję geografii o produktach Fair Trade. Informacją o tym bardzo zaciekawiła inne grupy z projektu. :) Podsumowując warto brać udział w projektach, bardzo polecam fundację Bronisława Geremka (fundacja), warto śledzić jakie projekty oferuje i angażować w to znajomych. Udało mi się zrobić kilka zdjęć, wstawiam, myślę, najładniejsze i pozdrawiam AS.


Z życia wzięte!

Kiedyś była sobie mała dziewczynka miała około 3-4 lata. Biegała po łące z bratem i psem. Pies był już stary miał ponad 10 lat, wychowywał się z starszym rodzeństwem dziewczynki. Nagle pies rzucił się na małą osóbkę, brat szybko go odgonił, ale było już za późno. Pies zdążył wgryźć się w skórę na wylot. To nie było pierwsze ugryzienie, ale było ono dużo bardziej niebezpieczne. Pojechano z małą dziewczynką na pogotowie, ranę zszyto z dwóch stron. Teraz ta mała pogryziona dziewczynka ma się dobrze, ma 17 lat, założyła bloga i pisze do was. :) Tak, to właśnie mnie pogryzł kiedyś pies, nasz własny pies i to nie raz, a dwa razy. Kiedy mnie zszywano obok przyjechała kolejna pogryziona dziewczynka, ponoć nie ostatnia. Lekarze mówili, że tego lata są duże upały i psy sobie nie radzą, zresztą nasza psina była już stara. Nigdy tego nie okazywałam, ale długo nie lubiłam blizny, sądziłam, że mnie oszpecała. Wszyscy mówili, że ładnie się goi. Blizna po pierwszym ugryzieniu, jest malutka też na twarzy, ale prawie nie zauważalna. Dużo czasu zajęło mi polubienie blizn. Teraz uważam, że dodają mi charakteru i oryginalności. W tym momencie nawet nie pomyślałabym, żeby je operacyjnie zatuszować czy usunąć. Nawet się nie maluje, nie przykrywam blizn. Nowo poznani ludzie często pytają mnie skąd mam blizny. Opowiadam wprost. Ludzie dopytują, a ja odpowiadam na każde pytanie. W życiu każdego człowieka są momenty, których nie pamięta do końca, ale mają na niego duży wpływ. Nie pamiętam jak bardzo bolało, ale gdy myślę o bliźnie mam w głowie jeden obraz: psa stojącego nade mną, tylko tyle. Czasami przypomina mi się lekarz zszywający moją ranę, albo droga do szpitala, czy zdejmowanie szwów. Ale dlaczego ludzie nie pamiętają wszystkiego? Dlaczego nie pamiętamy nic prawie z dzieciństwa? Pozostawiam wam te pytania bez odpowiedzi, bo szczerze nikt ich nie zna. Pozdrawiam AS.

środa, 10 czerwca 2015

Książka - rozdział 1

Dawno temu wpadłyśmy na cudowny pomysł z przyjaciółką. "Jak z motyką na słońce", to chyba odpowiednie określenie. Ale pozostało coś z naszej twórczości, może będziemy kontynuować, zobaczcie sami, oceńcie, to na prawdę ważne. Będziemy wiedzieć czy warto :D.



1.
-Zaczekaj! - krzyknęła Amy.
-Na co? Aż nas wszystkich zabije? Nie ma mowy! - odparł Thomas, przyrodni brat dziewczyny- mam już go dosyć. Nie widzisz, że on nam rujnuje życie?
-Amy, on ma rację. Wasz ojciec się nie zmieni.- powiedziała Tina.
-Jak możesz tak mówić, każdemu należy się szansa.
-Rozmawialiśmy już o tym, wyjeżdżamy! - krzyknęła Tina, tracąc cierpliwość - pakuj swoje rzeczy natychmiast!
Dziewczyna nie wiedziała co powiedzieć. Pierwszy raz słyszała, żeby jej macocha podniosła glos. Wzięła więc na ramię torebkę i zapakowała torbę podróżną do bagażnika samochodu. Jej brat James właśnie wyszedł z domu. Spojrzał pytająco na siostrę, widząc łzy w jej oczach.
-James wsiadaj już, za pół godziny musimy być na lotnisku. – krzyknęła Tina, kierując się w stronę samochodu.
-Już idę. - odpowiedział chłopak.
James siedział obok swojej siostry z tyłu samochodu. Kiedy ich macocha zatrzymała się na skrzyżowaniu, zapytał:
-Co się stało, dlaczego płakałaś?
-Po prostu nie chcę wyjeżdżać, tata nie jest taki zły. To nie jego wina, że mama umarła.
-Ale on zaczął pić.- wtrąciła się Tina.
-Może macie rację, ale czy to powód, żeby go zostawiać?
-Amy, zrozum tak będzie lepiej.- powiedział James i przytulił siostrę.
   Dziewczyna bardzo lubiła obecność brata. Gdy była młodsza, często przychodziła do jego pokoju, kiedy śniła jej się mama. Bardzo za nią tęskniła. James zawsze pozwalał jej zostawać na noc. Rankiem tato zaglądał do pokoju. Na jego twarzy pojawiał się uśmiech, gdy widział przytulone do siebie dzieci. Nie chcąc ich wcześnie budzić, przygotowywał śniadanie i wychodził do pracy.           
  Było im ciężko, mieli dosyć pieniędzy, żeby mieszkać w luksusowym domku w Chicago, jednak życie bez matki bardzo im doskwierało. Ojciec nie zastąpi matki, nie wytłumaczy wszystkiego tak jak to robi mama. Dzieci starały się pomagać, jak tylko umiały najlepiej. Osiem lat po śmierci Marty Billy poznał Tinę, rozwódkę. Amy i James bardzo szybko ją zaakceptowali. Wkrótce zamieszkali razem i wzięli skromny ślub. Tina zaszła w ciążę, dzieci bardzo ucieszyły się na wieść o dziecku. Wspólnie wybrali imię.
 Po pewnym czasie Billy wpadł w nałóg, zaczął pić, zwolniono go z pracy. Tina pracowała na całą rodzinę. Starała się pomóc mężowi, wysłała go na leczenie. Bill wrócił do pracy, jednak znów zaczął pić. Z każdym dniem małe sprzeczki przeradzały się w wielkie kłótnie, bił dzieci i żonę. W końcu Tina zdecydowała się na rozmowę z dziećmi, postanowili, że wyjadą, może to zmieni ich ojca.
*
 -Dzieci, tu macie bilety.- powiedziała Tina, wręczając im trzy koperty. – Idźcie do odprawy, ja zaraz do was dołączę. Muszę wykonać ważny telefon.
- Dzwonisz do taty? – zapytała Amy.
- Nie. Idźcie już.
Gdy Tina odwróciła się i odeszła w stronę telefonów, Amy spojrzała na brata.
- Co znowu? – zapytał James.
- Nic, ja tylko....
James zatrzymał się i przytulił siostrę.
- Zobaczysz, wszystko będzie dobrze, tata stanie na nogi i wrócimy.
- Mam taką nadzieję –Amy pociągnęła nosem.
- Nie maż się, co by powiedziały koleżanki.- James uśmiechnął się do siostry.- No chodź, Tina już wraca.
- Do kogo dzwoniłaś?- zapytał Thomas, gdy dołączyła do nich kobieta.
- Musiałam zamówić hotel dla naszej czwórki.
 - Gdzie?
- Na razie w Las Vegas.
- Las Vegas? – omal nie wykrzyknął James.
- Zatrzymamy się tam na parę dni, mam znajomych, którzy znajdą nam jakiś domek, gdzie moglibyśmy mieszkać.
- Las Vegas...- powtórzył chłopak uśmiechając się do siebie.
- Z czego się tak cieszysz, duże miasto z wielkimi kasynami, grubymi facetami z cygaro grającymi w pokera. – burknęła Amy.
- Oj przestań Amy, tam jest super.
- Może dla ciebie.
- Przestańcie się kłócić. – uspokoiła dzieci Tina.
- Przecież my się nie kłócimy. Prawda Amy? – zapytał James, klepiąc siostrę po ramieniu.
- Oczywiście, że nie, my tylko wymieniamy poglądy. – Amy uśmiechnęła się fałszywie do Tiny, spuszczając wzrok.
- I tak trzymać dzieci, chcę żeby ta podróż minęła bez żadnych sprzeczek, jasne?
- Tak jest. – zasalutował James.
- Nie wygłupiaj się, głupku.
- Jak mnie nazwałaś? – brat zmierzył siostrę wzrokiem.
- GŁUPEK! Przeliterować?
- Pożałujesz tego.
- Dzieci! – krzyknęła Tina, zwracając uwagę ludzi czekających na odprawę. – Co ja mówiłam? Żadnych sprzeczek. Ludzie patrzą.
- Przepraszam.- powiedziała Amy.– Nie moja wina, że mam takiego brata.
- Przyjmuję przeprosiny, ale to chyba nie mnie powinnaś przepraszać.
Amy niechętnie wyciągnęła rękę do brata. James uścisnął ją i wyciągnął bilet, ponieważ zbliżała się ich kolei.
- Amy? – Tina spojrzała na pasierbicę.
- Tak?
- Jak się czujesz?
- Dobrze, dziękuję. Ile potrwa lot?
- Około trzech godzin. – uśmiechnęła się Tina. – Może zdążycie się zdrzemnąć?
- Wątpię, żebym umiała zasnąć, martwię się o tatę.
- Nie przejmuj się, poradzi sobie bez nas. Musimy dać sobie czas.
- Może macie rację.
- Nie rozmawiajmy o nim, dobrze?
- Ok. James, mogę usiąść obok ciebie?
- Oczywiście siostrzyczko.
Dzieci rozsiadły się w swoich fotelach w klasie biznesowej, czekał ich krótki lot, który miał zmienić ich życie na lepsze. Były zadowolone, szczególnie James. Mógł przyglądać się zgrabnym stewardesom. Oczywiście spotykał się ze wzrokiem Tiny niezadowolonej z tego zajęcia. Amy wyglądała przez okno. Leciała samolotem tylko raz, gdy była mała. Bała się przyznać starszemu bratu, śmiałby się. Pilot przez głośnik poprosił o zapięcie pasów. Stewardesy pomagały osobom, które miały z tym kłopot. James wykorzystał sytuację.
- Przepraszam, mogłaby mi pani pomóc, nie chce się zapiąć.
- Już panu pomagam. – odpowiedziała szczupła, wysoka, stewardesa.
James uśmiechnął się zalotnie, jednak dziewczyna nie zwróciła na niego uwagi. Zapięła pas i odchodząc powiedziała:
- Po starcie, gdy będzie można odpiąć pasy, podamy napoje.
- W takim razie poproszę o kakao dla naszej trójki. – uśmiechnął się James.
- Ja poproszę wodę. – wtrąciła Tina.
Gdy stewardesa odeszła, macocha dźgnęła chłopaka pod żebrami.
- Za co? – krzyknął James.
- Myślisz, że nie widzę, jak się ślinisz na jej widok? – odpowiedziała spokojnie.
- Przesadzasz, tylko poprosiłem o pomoc, czy to źle?
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi, robisz maślane oczy, ona jest pewnie dziesięć lat od ciebie starsza.
- Oj, daj spokój, tylko się uśmiechnąłem.
- Dobrze, dobrze. – zaśmiała się drwiąco Tina. – Amy? Dobrze się czujesz?
Amy odwróciła głowę w stronę kobiety.
- Wszystko w porządku.
- Przecież jesteś blada, lepiej trzymaj torebkę w ręce, tak na wszelki wypadek.
- Siostra, wszystko będzie dobrze, przecież nie jest to twój pierwszy lot, zobaczysz za parę godzin będziemy na miejscu.
Amy nie spodziewała się takiej reakcji brata. Wzięła do ręki torbę, przeznaczoną dla pasażerów o słabych nerwach. Spojrzała na brata. Bardzo przypominał jej ojca, był wysokim, przystojnym blondynem o niebieskich oczach. Oczy odziedziczył po mamie, miały błękitny kolor czystego morza. Zęby białe jak z reklamy pasty do zębów. Cudownie kontrastowały z czerwonymi wąskimi ustami. Siostra często naśmiewała się z jego nosa, który po złamaniu był lekko zakrzywiony. Jednak wiele koleżanek Amy podkochiwało się w nim.
 Głos pilota wyrwał dziewczynę z rozmyślań, który ogłosił, że znajdują się już na wysokości przelotowej i można odpiąć pasy. Zdziwiona tym  komunikatem dziewczyna, zastosowała się do polecenia pilota. Po chwili otrzymała kakao od stewardesy. Tym razem jednak James nawet nie uśmiechnął się dziękując za napój.
- James, co chciałbyś robić w życiu?
- Siostrzyczko, dlaczego ty zadajesz takie trudne pytania?
- Przecież ono nie jest trudne. Ja już wiem, kim chcę zostać.
- Kim?
- Lekarzem.
- Dlaczego, medycyna przecież jest bardzo trudna. – zdziwił się James.
- No niby tak, ale dobrze się uczę, poradzę sobie. Ja powiedziałam teraz ty.
- Hmm... pomyślmy, żołnierzem. Tak, żołnierz to super zawód.
- Dlaczego wszyscy chłopacy chcą zostać policjantami albo żołnierzami?
- Taki instynkt. – zaśmiał się chłopak.
- A co ma instynkt do tego?
- No wiesz, faceci chcą bronić swoich wybranek. – James parsknął śmiechem.
- Wybranek... – Amy chwyciła się za brzuch. – A to dobre, nie wyrabiam.
- Z czego się śmiejecie? – zapytał zdziwiony Thomas.
Amy chciała odpowiedzieć, ale zaczęła opętańczo chichotać trzymając się za brzuch. James także się śmiał. Tina spojrzała na nich pytająco. Uśmiechnęła się. Myślała o mężu, martwiła się o niego, ale gdy spojrzała na wesołe dzieci, wiedziała, że dobrze zrobiła zabierając je ze sobą.

Zauważyliście błędy? Piszcie. Pozdrawiam AS.

Przemyślenia #2 - Kobiety

Eh..kobiety. Zagadka od zawsze!
Ja jestem inna, według opinii niektórych moich znajomych powinnam być chłopakiem, w pełni się z tym zgadzam! Gram w piłkę nożna od małego, uwielbiam sporty walki, czasami wole popatrzeć na mecz piłki ręcznej z facetami i cieszyć się z gola niż iść na romantyczną kolację. Owszem, zauważam u mnie typowo "dziewczyńskie" zachowania, jak na przykład to że zaczęłam zakładać sukienki z własnej woli, chociaż to chyba przez fakt, że mam chłopaka :), ale tak jak faceci czasami nie rozumiem dziewczyn, a sama jakby nie było nią jestem! :D. Czy więc na prawdę kobiet nie da się zrozumieć? Myślę, że się da tylko potrzeba czasu. Każda kobieta jest inna, każda potrzebuje czegoś innego.. na przykład ja nie lubię chodzić po sklepach. TAK! Jestem dziewczyną, a w sklepie spędzam sekundy, bo tylko wchodzę, wiem czego szukam, biorę to i wychodze, niby skąd faceci mieli by o tym wiedzieć? No właśnie potrzebowaliby czasu, żeby to zauważyć. A nie które dziewczyny potrzebują godzin a i tak niczego nie kupią. Krótki schemat mojego myślenia: mówię nie - myślę nie, mówię tak - myślę tak, mówię nie wiem - myślę jak najbardziej tak, ale się nie przyznam. Wiele kobiet myśli tak samo, ale faceci słysząc od kobiety "nie" myślą, że mówi "tak", bo tak się już przyjęło. To faceci komplikują! Każdą kobietę da się "wyczaić", ale trzeba cierpliwości. Mówi się, że jesteśmy histeryczkami? Może nie które, ale taka nasza natura, otóż mamy więcej prolaktyny, hormonu, który odpowiedzialny jest między innymi za wahania nastroju. Musicie to zrozumieć koledzy! Krąży stereotyp, że do kobiety w czasie "tych dni" nie podchodzi się bez kasku i dwumetrowego kija :D. Bujda! Męczymy się, możemy mieć zły humor, fakt, ale zamiast nam pomóc, pocieszyć to zastawiacie nas sam na sam z bólem. Każda dziewczyna jest poukładana, piękna i pachnąca?! Z ostatnim może warto się zgodzić, ale wątpię, żeby każda kobieta w domu, kiedy jest sama wyglądała jak księżniczka. A..zapomniałabym! Płeć piękna prowadzi gorzej? Wcale nie, niektóre kobiety prowadzą lepiej od mężczyzn, zresztą mamy prawo prowadzić gorzej, w końcu to faceci są urodzonymi kierowcami, mają lepiej ukształtowane dane cechy potrzebne do lepszej jazdy :D. Proszę, piszcie w komentarzach z jakimi mitami, stereotypami spotkaliście się, tak nie tylko kobiety, wy mężczyźni też! Nie bójcie się wyrazić opinii na nasz temat, może kobiety myślą tak jak wy, ale nie zauważyliście! Zachęcam do dyskusji :D Jeśli komentarze będą to odpowiem na nie, wyjaśnię może kilka kwestii w kolejnym poście. Pozdrawiam AS.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Przemyślenia #1 - Związek na odległość

Postanowiłam prowadzić serię tzw. Przemyśleń na tematy różne i różniste :) Będę po prostu pisała co sądzę na dany temat, jaka jest moja opinia. Zaczynajmy!
Związek na odległość? Bardzo kontrowersyjna sprawa. Sama w takim związku jestem. Z chłopakiem dzieli mnie ponad 260 km, widzimy się co dwa tygodnie, ale zdarzyło się trzy a nawet miesiąc. W wakacje mój ukochany jedzie do pracy za granicę i spędzę je sama praktycznie całe. Niektórzy zapytają: jaki więc sens w byciu z kimś kogo na co dzień nie można mieć przy sobie? Szczerze? Sama zadaję sobie to pytanie codziennie. Boję się. Tak przyznaję boję się. Po trzech tygodniach rozłąki, gdy mój chłopak do mnie przyjechał, dopóki Go nie zobaczyłam miałam wrażenie jakby miał do mnie przyjechać kolega w odwiedziny. Ale po przywitaniu i wymianie pierwszych zdań znowu poczułam kogo mam przy sobie, kogoś kogo bardzo kocham. Zapytałam Go w rozmowie czy myślał o zerwaniu w ciągu tych trzech tygodni. Odpowiedział, że tak. Nie zdziwiło mnie to bo sama tak pomyślałam, ale nie da się zerwać z osobą która tak wiele dla nas znaczy. Boję się, że po dwóch miesiącach odzwyczaję się tak bardzo, że po przyjeździe nie odnowi się we mnie ta miłość, ten "pociąg" do drugiej osoby. Czy ma to w takim razie sens? Tak! Każdego ranka gdy wstaje i widzę SMS-a: "Dzień dobry, kocham Cię, miłego dnia." To choćby nie wiem jak zły dzień mnie czekał będę uśmiechnięta.Tęskni się! I to bardzo. Po trzech,czterech dniach po rozłące przestaje się o tym myśleć, ale w środku bardzo się czeka na kolejne spotkanie. Rozmawiałam z moim partnerem o tym i okazało się, że myślimy i czujemy to samo jeśli o ten temat chodzi. Tak jak związek, gdzie dwie osoby spotykają się często tak związek na odległość ma plusy i minusy. Na pewno minusem jest to, że po czasie brakuje nam tego fizycznego kontaktu, ale za to gdy się para spotka pocałunki są namiętniejsze, przytulanie to najlepsza rzecz pod słońcem i chce się celebrować każdą chwilę ze sobą, robić wszystko razem. Słyszałam o związkach, które rozpadły się, bo ludzie znudzili się sobą. W związku na odległość praktycznie nie ma mowy o tym, żeby można się było sobą znudzić. Ja gdy wiem, że mój chłopak ma przyjechać robię wszystko by ten weekend był w całości wolny, żadnych obowiązków, wyjazdów, rzeczy do zrobienia. Zdarza się, że wyłączam telefon, zresztą i tak nikt nie dzwoni :D. Odizolowujemy się w tym momencie od wszystkich i wszystkiego. Mitem jest, że partnerzy w takim związku mają ze sobą gorszy kontakt! Jest takie coś jak telefon, Skype, GG, Facebook i dużo innych sposobów na utrzymanie kontaktu. W czasie spotkania ludzie mówią sobie więcej, dzielą się sytuacjami, które miały miejsce w czasie rozłąki. Wymieniają informacje bardziej konkretnie i bardziej siebie słuchają, ba! radością jest dla nich fakt, że mogą siebie słuchać na żywo! Oczywiście milczenie razem też jest fajne można się wsłuchać w bicie serca drugiej osoby. O związkach na odległość mogła bym pisać dużo, ale gdyby ktoś chciał poznać plusy, minusy i mity na temat takich związków to posłuży się wujkiem Google, a ja chciałam to przedstawić z perspektywy osoby, która w takim związku jest i przeżywa to każdego dnia, chociaż tak na prawdę nie da się opisać codziennego zmagania się z uczuciami.
Pozdrawiam AS.

niedziela, 31 maja 2015

Nazwa bloga...najtrudniejsza rzecz!

Skąd wzięła się nazwa i tytuł bloga?  Na początku miałam inne plany co do nazwy, ale gdy ją wpisałam stwierdziłam, że jest za banalna i muszę poszukać czegoś innego, czegoś co łatwo zapamiętać i kojarzy się ze mną..tak powstała nazwa annshed, jest to moje imię i nazwisko po angielsku. Niedawno na lekcji tłumaczyliśmy słówka, pojawiła się szopa - shed i spodobało mi się moje nowe nazwisko :). Co do tytułu bloga to jest to zupełny przypadek. Na ścianie w moim pokoju wisi karteczka z napisem "love me", zastanawiając się nad tytułem spojrzałam na nią i samo wpadło mi do głowy " tylko mnie kochaj". Osoby, które będą czytać bloga, mają po prostu mnie poznać i polubić taka jaką jestem, mają spojrzeć na innych ludzi i pomyśleć, że miłości nie da się wytłumaczyć, ona po prostu jest. Ludzi ma się kochać za to jacy są, a nie za to jak potrafią się dla nas zmienić. Tak, powiem to, mój blog mam nadzieje zmieni poglądy ludzi, zauważa oni, że inni nie wymagają od nich nie wiadomych rzeczy, oni chcą być po prostu KOCHANI! Mogłabym tak pisać godzinami, ale nie będę zanudzać :D. Pozdrawiam AS.

sobota, 30 maja 2015

Dlaczego?

Jest 30 maja 2015 roku, szkoda tracić czas, zaczynajmy!
Kolejny mój początek, kolejny pierwszy raz. Znowu wszystko się rozpoczyna. Prowadzenie bloga nie jest łatwe, trzeba czasu, poświęcenia i chęci. Nie jestem osobą, która spełnia te wymagania, ale chce to zmienić! To nie jest mój pierwszy blog (poprzedni blog), dlaczego więc tworze kolejny? Właśnie po to by zacząć od nowa, tamten blog był prowadzony trochę z przymusu, a tego chcę prowadzić, bo chce, tak sama z siebie, pisać o tym co mi się podoba, a co nie, co mnie ciekawi, a co mnie nudzi! By wykształcić w sobie trochę hmm.. odpowiedzialności? Tak, myślę że to dobre określenie, będę za coś odpowiedzialna, będę starała się prowadzić bloga sumiennie i dokładnie. Lubię dzielić się z innymi moimi doświadczeniami, śmiesznymi sytuacjami, lubię też poznawać nowych ludzi i dzielić się poglądami, może ten blog mi na to pozwoli. Na początek to chyba wystarczy. Rozpoczynam nowy rozdział, tylko ode mnie zależy jak on się skończy. Pozdrawiam AS.